Page:Staff - Dzień duszy.djvu/40

This page has been validated.

UCIECZKA.



Po com ja pytał ciągle?! Byłem sobie wrogiem!...
Niegdyś, tęskniąc wśród nocy za ciszy wezgłowiem,
Drżałem obawą trwożną, czy, kiedy za progiem
Śmierci stanę, o prawdzie pragnionej się dowiem...

A dziś mi blada mara niesie rozwiązanie!...
O, zamykajcie okna i drzwi na sto rygli!...
Po co ja na swą zgubę rzucałem pytanie!...
Teraz mnie w mej sadybie wrogowie dościgli!...

Otoczcie dom mój rowem, usypcie okopy!
Wydzieram sobie oczy, by nie widzieć mary!
Przebóg! Pod oknem cichy krok zdradzieckiej stopy...
Biję w mur skronią, aby słuch zgłuszył na gwary!...

Kto mnie dotyka dłonią lodową?!... Kto wrota
Wyłamał?! Nic nie słyszę... mrok cięży ołowiem!...
Przywiążcie głaz do szyi... Skoczę... Tam martwota
W głębi wody... A jeśli... tam o tem się... dowiem?...