Page:Staff - Tęcza łez i krwi.djvu/138

This page has been proofread.

Śmierć na polach okropne zbiera urodzaje
I Przyszłość z łona czasów woła: Zmartwychwstaję!

Apokalipsa żyje! Chwila grozy, jakiej
Nie widział świat i ledwo przeczuł szał proroczy!
Niesamowite z dawna wróżyły ją znaki:
Jak dziwne krzyże pośród błękitów przezroczy,
Zjawiające się nagle powietrznymi szlaki,
Tajemne samoloty, zło wieszczące ptaki.

Na czterech węgłach ziemi, w cztery świata strony,
Na gniewu dzień, z mosiężnych gardeł ryczą trąby!
Szczelinami głęboko rozpękły zagony,
Otwarły się przekopów czarne katakomby
I wyszły z nich śmiertelne, podziemne Plutony,
Nieboszczyki jutrzejsze, siejące dziś zgony.

Znamiona Czterech Zwierząt, Pismem z dawnowiecza
Przekazane, złączonym ukazali splotem
Męże zbrojni: Człek każdy, bowiem twarz człowiecza,
Lew siłą. Wół wytrwaniem i Orzeł polotem...
Jak Księgę, co pieczęci siedm ją zabezpiecza,
Serca swe otwierają wzajem kluczem miecza!

Pośród skłonów płonących, niczem kłąb kądzieli —
Jakby hufiec upiornie błyszczących szkieletów
Porwał się i wzniósł w górę las trupich piszczeli:
Ruszył się obóz w kozły złożonych bagnetów
I pokrajał, poszarpał żelazem, co dzieli,
Potargał ziemię, jako kartę Ewangelji.