I zerwałem się z usty pełnemi płomieni
Wielkiego upojenia i uwielbień szału,
Który się, jako wino, w czarze serca pieni.
Błogosławiłem, śpiewem duszy, memu ciału:
„Pochwalone mi bądźcie, pięciorakie zmysły,
Odbijające świat w swych zwierciadłach z kryształu!
„Błogosławione moje oczy, co rozprysły
Po całej ziemi podziw zbieracie w naczynie
Źrenic, aby wdzięczności bujnemi łzy trysły!
„Błogosławione bądźcie, uszy me, w godzinie
Porannej i wieczornej, w ciszy i w szeleście
Wśnione w gędźbę o życia wieczystej nowinie!
„Błogosławione nozdrza ssące wonne treście,
Duszę rzeczy bezdusznych, sycącym oddechem,
Jak niemych serc szeptane opowieście!
„Błogosławione usta moje, co uśmiechem
Pozdrawiacie przynętę głodu i pragnienia,
Owoc, za sok krążący w krwi słodyczy echem!
„Błogosławione ręce, ślepe, bez spojrzenia,
A jasnowidcze ramion sięgające twarze,
święte, bo przyciskacie do serca stworzenia!
Page:Staff - W cieniu miecza.djvu/130
This page has been proofread.
126