Page:Staff - W cieniu miecza.djvu/167

This page has been proofread.



VII.

 

Niecierpliwego serca nieukojny wrzątek
Budzi nas świtem: okiem wodzimy dokoła
Szukając, kędy czynu nowego początek.

Bo powietrzem płuc naszych trudy i mozoła
I wiecznie nam wysiłku i prześcigów trzeba
Z ucieczką szczytów w błękit i z skrzydłem sokoła.

Z niebezpiecznego jeno umiemy żyć chleba,
Wieczyście niegotowi i sobie wyprzedni,
Jako dojrzewająca jest młodość efeba.

Pniem się wzwyż po granitach i gór gołoledni,
Lub dłonie nam od wioseł twardnieją modzelą.
Nie znamy wczasu. Każdy nam dzień jest powszedni.

Dzielnym śmierć jest zbyt wcześnie świętem i niedzielą.



163