This page has been proofread.
II. FIRENZE.
W niebo ucieka wieżą chmurna Signoria,
Przerażonych wód falą w dal umyka Arno,
Wlokąc, niby widm zmarłych karawanę czarną,
Cienie smutnych cyprysów i krwawy brzeg mija.
Bo w Mieście Kwiatów straszna walk domowych żmija
Podniosła z sykiem żądła swą głowę bezkarną
I zimne skrzydła śmierci w objęcia swe garną
Dziś zabitego, jutro tego, co zabija.
Wśród zgrozy jeden tylko cichy i spokojny,
Patrząc, jak myśl o wieży — w nieb obłoki, Giotto
Sni o owcach i druhu, co zdała od kraju,
Tułacz, wygnany z Piekła bratobójczej wojny,
Przez Czyściec mąk, jak ogień palących tęsknotą,
Zaszedł do Beatryczy słodkich stóp, do Raju.
74