Kształt bioder, łon i piersi potężny, jak gdyby
Ciało zwycięstwa, w podłej niewoli się wije.
Nóg, rąk i głowy, które głaz ściska, jak dyby.
Jeńcy-ż to? Czyje moce narzuciły, czyje,
Białemu marmurowi rzemiosło czerwone
Kata, które czyniły Laokona żmije?
Jeńcy-ż to? Jakie bogi dzikie i szalone
Kazały pięknu nędzą być, sile rozpaczą,
że marmury się zdają, jak sól, od łez słone?
Kto uczynił, że głazy cierpią a nie płaczą
Szmerną, źródlaną ulgą skamieniałej Nioby,
Której sny w zapomnieniu żadne nie majaczą?
Lub są-ż to zmarłych bogów olimpijskich groby,
Zwłoki niebian spowite w śmierci prześcieradła,
Którym Mojra odmawia cyprysów żałoby?
O, żadna jeszcze męka nigdy nie pobladła
Tak bolejącą bielą, jak te ciała z głazu,
Na które niezbłagana, tajna klątwa padła.
Straszny bój musiał toczyć się tutaj z nakazu
Dzikich sił, straszna klęska i pogrom w niemocy!
Nawet słońce nie wgląda tu blaskiem topazu...
Page:Staff - W cieniu miecza.djvu/98
This page has been proofread.