This page has been proofread.
— Idź pan sobie, proszę pana, — rzekła, żebrząc niemal. — Pan mnie rozumie, nieprawdaż? Rozumiemy się oboje. Do widzenia.
Nie zatrzymywał jej, patrzył tylko, nieruchomy, jak jej jasna sukienka rozpływała się w mroku, aż wreszcie znikła.
107