[ 299 ]Dziuńków, Dżunków, mko, pow. berdyczowski, przy zlewie rzeczki Kojanki z rz. Rosią, o 180 w. od Kijowa, o 60 w. od Berdyczowa, o 12 w. od Pohrebyszcz, o 10 w. od Bosego Brodu, o 50 od Radziwiłłówki, w przyjemnej okolicy ukraińskiej i w wybornych gruntach położone. Kraj falowato-równy, stepowy, z tu i owdzie rozrzuconemi kępami lasków polnych. Roś śród kołowań i zakrętów płynie, przystrojona w dekoracyą skał nadbrzeżnych, w wielu miejscach ostro z ziemi wybiegłych lub prostopadle uciętych, jak np. we wsi Junaszkach. O początkach tego miejsca nic pewnego nie da się powiedzieć; jednakże jest ślad w dokumentach prawnych, że około 1570 r. D. był już od wielu lat pustującem siedliskiem; stąd też wnosićby można, że istniał jeszcze przedtem, ale snadź był zniszczony. Przeto już pierwotne założenie jego, jeżeli się wolno domyślać, odnieśćby należało do tego organicznego peryodu życia w Braclawszczyźnie, w którym ta ziemia zaroiła się była ogromną liczbą wsi i osad, ile że ją jeszcze w tej dobie blizkie z tatarami nie gniotło sąsiedztwo. Było to za czasów Witolda i Świdrygiełły, którzy z innych prowincyj ziemianom, w skutek pracy, krwi i zasług ich rycerskich, darowiznę ziemską w tych stronach wydzielali, a ci znów nadane sobie obszary puste w niedługim czasie zasiedlali byli. Późniejsi już potomkowie ziemian onych, po doznaniu też straszliwych spustoszeń tatarskich, z żalem niejako wspominali te dawne, za ich ojców „szczęśliwe czasy, w których włości były jeszcze jak należy“ (Akty [ 300 ] Zach. R. II, str. 28). Odkąd w 1476 roku turcy zajęli Kaffę, a tatarzy utwierdzili się na półwyspie tauryckim, strony te bracławskie, jako nadbrzeżne, przez długą następną lat kolej, będąc straszliwie od tatarów mieczem i ogniem niszczone, jasyrami przetrząsane, w końcu w doszczętne zamieniły się pustkowie. Pozostały tylko nomenklatury wiosek, ale wiosek już nie było. I D. tejże był uległ kolei. W drugiej połowie XVI wieku, a może i wcześniej, dziedzicami tej zniszczonej posiadłości byli Syropiatowicze (jeden to szczep z Lachami-Szyrmami), ale już w r. 1570 Pelagia z Syropiatowiczów Romanowa Hulewiczowa zrobiła zamianę dóbr Dziuńkowa i innych w Wdztwie Bracł. z Wasylem Hulewiczem wojskim włodzimirskim, na wieś Hruszownę (Summ. akt łuckich w zb. p. Z. Radzimińskiego i dawna kwerenda akt w arch. Rościszewskich w Lipówce). D. był już wtedy, od wielu lat, pustem siedliskiem; zamieniła więc Hulewiczowa pustkę ukraińską na wieś wołyńską osiadłą. Wynosiła się też ona na Wołyń, jako w stronę spokojniejszym i pomyślniejszym, niż Bracławszczyzna, cieszącą się bytem. Hulewicze pochodzili ze starego pnia szlachty łuckiej; teraz jeden z nich na zagrożone udawał się pogranicze; może się tam chciał fortuny dorobić, bo obszary były żyzne i ogromne, tylko zaludnić je trzeba było; ależ czy śród plagi ustawicznych najazdów tatarskich, można tak łatwo było temu podołać zadaniu? Oto przeciwnie, zamiast zwiększenia substancyi, głowę swą on, być może, na szabli tatarskiej złożył, lub bez wieści gdzieś przepadł w jasyrze, ile, że jak to widać z dokumentów, już w 1786 r. posiadł był D. spadkowo Denys Komar. Od Komarów, których pieśni ludu ukraińskiego dotąd wspominają, Dziuńków przeszedł „prawem przyrodzonem“ na Koszków i Żytyńskich. Pierwsza z tych rodzin posiadała szeroką, odwieczną ojcowiznę: Szpików i Krasne, zanim je ks. Ostrogskirn zbyła. Ale i ci dziedzice D., w swoich męzkich rychło wygasają potomkach, i D. znów przechodzi po kądzieli do innych domów, jako to: Stradomskich, Wolskich, Kucharskich i Kozłowskich (kwerenda akt dawn. w arch. Rościszewskich w Lipówce). Bo też rycerskie rody tutejsze, wiodąc na tem pograniczu życie tragicznym wciąż nacechowane heroizmem, ginąc w bojach lub jasyrach, co chwila zagładzają się w swych męzkich potomkach a dziedziczne ich pustki co chwila też przechodzą spadkowo przez kobiety do innych znowu domów. Dzieje to tych rodzin zwyczajne prawie, codzienne. Jednakże D. za tych nowych swych dziedziców, nie był już jak się zdaje pustką; musiał się zasiedlić, bo jest ślad w aktach, że około 1627 r. Kozłowski (to jest jeden z tychże dziedziców) słobodę obok Dziuńkowa, tak zwaną Kozłowską, założył. Ale było to właśnie w czasach, kiedy przerwa w najazdach tatarskich nastąpiła była, a to dzięki Stefanowi Chmieleckiemu, sławnemu wojownikowi, który kraj ten mieczem swym od nich osłaniał, tak że się w nim odtąd tatarzy pokazać nie śmieli, i przez co też jak mówi Jerlicz „na szlakach pogańskich tatarskich niemal wszystka Ukraina dalsza miasteczkami i wsiami pozasiadywała“ (t. I, str. 37). Czasy więc były lepsze, ale znowu ciż dziedzice D. już teraz w kilka familij i w nieskończoną liczbę osób rozrodzeni, podzieliwszy pomiędzy siebie dobra te na tak zwane sortes, zaledwie się też mogli na tych już swoich drobnych utrzymać posiadłostkach. Przytem i to dodać należy, że owe sortes, niedobrze określone, w niepewnych zostające obrębach, z czasem stały się jabłkiem niezgody pomiędzy nimi; stąd też krzywdzeni jedni przez drugich, lub rugowani przemocą, w ciągłych z sobą zatargach i wojnie sąsiedzkiej przebywali. Jakoż było to prawdopodobnie powodem, że zaczęli się z tych swoich cząstek wyprzedawać, z kolei, jedni po drugich. A więc głównym nabywcą całej Dziuńkowszczyzny zostaje odtąd książę Jerzy Zbarazki kasztel. krakowski. Książę Jerzy Zbarazki umarł w 1631 r. ostatni z rodu, i ogromna fortuna Zbarazkich prawem naturalnem zlała się w dom ks. Wiszniowieckich. Odtąd też Wiszniowieccy, Dziuńków jako dziedzictwo swoje stale już w swoich familijnych zamieszczają tranzakcyach. Książę Janusz Wiszniowiecki, przez nadawanie nowych osiedlisk i woli, znacznie zaludnił te dobra. Bo też „złoty pokój za Władysława IV“ z głębi kraju na te wyludnione ziemie ogromny napływ osadników rolniczych sprowadził. Właściciele więksi, przeważnie kniaziowie z Wołynia, postawiwszy stopę na tej ziemi, odtąd stróże jej i osadnicy, ważąc koszta znakomite, podnieśli ją rychło i urządzili. Było to istotną zasługą tych panów. Ks. Janusz Wiszniowiecki umierając, zostawił dwóch małoletnich synów: Dymitra Jerzego i Konstantego Krzysztofa, pod opieką ks. Jeremiasza Wiszniowieckiego, znanego bohatera wojen kozackich. W 1650 r. atoli już młodzi książęta przyszli byli do lat, bo tegoż jeszcze roku d. 10 grudnia w Niemirowie, pomimo rozpoczętej już wojny z kozakami, nastąpił był dział dóbr ukraińskich pomiędzy nimi. Dziuńkow przypadł na schedę ks. Konstantego Krzysztofa Wiszniowieckiego. Książęta widać, chcąc dział ten uskutecznić, skorzystali byli z pierwszej chwili wytchnienia, jaka nastąpiła była po rozejmie zborowskim. Ale rozejm pod Zborowem zawarty, krótkotrwałą tylko zakreślił ciszę. Znowu wkrótce z obu stron pochwycono za oręż. Jednakże wojny te kozackie, mające [ 301 ] przedewszystkiem charakter porachunku z wszystkimi kniaziami w ogóle, zanim się przeniosły na Wołyń, to jest w sam środek systematu kniaziostw, już od samego swojego początku dały się wprzód straszliwie we znaki dobrom ks. Wiszniowieckich i Rużyńskich, jako na pierwszy cel wystawionym. Te same wojny nietylko na początku, ale i w dalszym ciągu całej tej doby klęsk, trwającej z górą przez lat czterdzieści z kilku nawrotami, tak zniszczyły, tak zniweczyły w końcu dobra pawołockie, rużyńskie, pohrebyskie, dziuńkowskie i niemirowskie, że się też one w jeden dziki step — w jednę głuchą tylko zamieniły pustynię. Na całej tej przestrzeni nie stało ani siół ani ludzi. Zwierz chyba po ludziach objął był puściznę. Iwan Łukianow, podróżnik rossyjski do Ziemi Świętej pod koniec XVII wieku taki nam opis tej części Ukrainy zostawił: „I poszliśmy (od Pawołocza do Niemirowa) głuchym stepem, i droga ta wydała nam się smutną i nudną, bośmy nie widzieli ani miasta, ani sioła żadnego. Przedtem były tu piękne ogrody i liczne osady wiejskie. Dzisiaj pustynia bezludna, żywego człowieka nie spotkasz. Dzikiego jeno zwierza pełno, kozy i wilki, łosie i niedżwiedzie etc. I szliśmy przez pustynię rzeczoną dni pięć — i nie spotkaliśmy na niej żywego człowieka“. (Arch. JZR., cz. III, t. 2. wstęp Antonowicza, str. 19). Dopiero po ugaszonych zupełnie kozackich zamieszkach, kraj ten powoli zaczął się dźwigać i urządzać. Jednakże zasiedlanie tych stron zrazu było dość powolne; albowiem jeszcze w 1717 r., jak to widzimy z taryfy podymnego, ks. Konstanty Wiszniowiecki płacił z Dziuńkowa tylko za dymów 15. Nie było więc zbytku ludności. Ale w tych czasach sukcesorowie dawnych właścicieli D., którzy jak widzieliśmy części swoje pozbywali byli dawniej Jerzemu Zbarazkiemu, teraz, jakby korzystając z tego, że dawne majątkowe tranzakcye i prawne dowody w ciężkich kraju przygodach stały się pastwą niszczącej ręki kozaków, zaczęli też dochodzić prawdziwych, czy uroszczonych praw swoich. Widzimy więc, że niejaki Kozłowski w 1718 r. wziął był nawet intromisyą do Dziuńkowa; inny znów niejaki Martyn Grabski w tymże roku posiadał w D. 7 dymów, za które podymnego płacił do skarbu Rzplitej 3 złotych i groszy 15; inny jeszcze z odzywających się z prawami swemi do tychże dóbr, niejaki Kaletyński, osadził był w 1722 r. futor Nakaźny na gruntach D.; ale rządzca ks. Wiszniowieckiego „posłał swoich ludzi, porozrzucał chałupy i poddanych porozganiał.“ Bo też Wiszniowieccy tych wszystkich, co się z prawami swojemi słusznemi czy niesłusznemi do D. odzywali, nieinaczej jak za prostych wdzierców i uzurpatorów uważali. Po księciu Konstantym Wiszniowieckim dziedzicem D. został jego syn, ks. Michał Serw. Wiszniowiecki wojewoda wileń., hetm. w. ks. lit., ostatni z domu. Umarł on w r. 1744. Po śmierci jego w 1750 r. d. 26 marca w Wiszniowcu nastąpił dział dóbr pomiędzy spadkobiercami już dwóch córek jego, to jest: Anny za ks. Józefem Ogińskim wdą trockim i Elźbiety za Michałem Zdzisławem Zamoyskim wdą smoleńskim, będących. Ale zanim przystąpiono do działu tegoż, wprzódy sukcesorowie obu stron wysłali byli od siebie pp. komisarzy „do lustracyi i inwentowania dóbr koronnych i litewskich i opisania status qualitatum onych“. Gdy ci zlustrowali dobra i ułożyli ich wartość, wtedy dopiero przystąpiono do działu. Owóż na schedę Katarzyny Mniszchowej córki Michałowej Zdzis. Zamojskiej, dostały się hrabstwa: brahińskie i lubieszowskie, i klucze: wiszniowiecki, czajczyniecki, wierzbowiecki, kupielski, międzyrzecki, telechański, wołodarski, antonowski, worobijowski i tahanicki; na schedę zaś sukcesorów ks. Ogińskich t. j. Elźbiety panny, Augustyny Konstantowej hr. Platerowej, Katarzyny Antoniowej hr. Przeździeckiej, Genowefy Adamowej Brzostowskiej i Kazimiry Michałowej Brzostowskiej następne przypadły dobra: hrabstwa komarzeńskie i dąbrowickie, klucze: czarnoostrowski, ożuchowiecki, karoliński, opolski, borszczajowiecki, torczycki, daszowski i dziuńkowski „in parte w wdztwie kijow. leżący, z miasteczkami Dziuńkowem, i ze wsiami Junaszkami i Nakaźnym, z folwarkami dwoma, także uroczyskami Szarajowką przezwaną Zbarażowką, Rozkopaną Groblą, in parte wolnemi, in parte zabranemi, które ad haereditatem et vindicationem do dziedzica tego klucza mają należeć.“ W ten też dział weszły na dwie rozdzielone głowy wszelkie ruchomości jak biblioteka, armaty po różnych zamkach zostające etc. „Archiwum książęce znajdujące się w Wiszniowcu, przez wszystkich konsukcesorów w ciągu pierwszego półrocza rozebrane ma być. Papiery zaś prawne odnoszące się do dóbr odpadłych zadnieprskich mają pozostać na zawsze przy sukcesorach ks. Ogińskich, jako starszą głowę reprezentujących. Odzyskanie awulsów i osiedlenie onych do każdego z dziedziców zosobna, z prawa należeć ma.“ Następują podpisy stron. Oprócz tego, na dziele tem podpisani jako proszeni przyjaciele: Wacław Rzewuski wda podolski, Karol z Wielopolskich Myszkowski, Roch Michał Jabłonowski, P. A. Drzewiecki, podczasy wołyński, podstarosta gr. krzem. Na mocy też tego działu, D. przypadł na schedę Katarzyny z ks. Ogińskich Antoniowej Przeździeckiej, pisarzowej w. ks. lit. Około 1763 r. D. zaczął urastać w coraz ludniejsze miasteczko; w tymże roku żydzi tutejsi płacili pogłównego zł. 320. W 1772 r. objął D. po ojcu swym Antoni Dominik hr. [ 302 ]Przeździecki. Klucz dziuńkowski składał się wtedy ze wsi Nakaźnej, Dołoteckiego, Obozówki i Junaszek. Przeździeccy przedali D. około 1800 r. prezesowi Morzkowskiemu, od którego następnie kupił te dobra Adam hr. Rzewuski, kaszt. witebs. i senator cesarstwa rossyjskiego. Po śmierci tegoż, w 1829 roku w skutek działu familijnego D. został dziedzictwem Ernesta hr. Rzewuskiego. W 1859 r. nabył te dobra od brata Ernesta, hr. Adam Rzewuski, generał-lejtnant wojsk cesarsko-rossyjskich. W D. istnieją dwie cerkwie: Błahowieszczeńska i Michajłowska. Pierwsza z nich była uniacką i jak to widać z wizyty, była postawiona w 1726 r. „przez gromadę“. Miehajłowska zbudowana w 1796 r., na miejscu uniackiej dawnej cerkwi. Jest w niej obraz cudowny Matki Boskiej, który w dnie odpustów ściąga lud pobożny z wszystkich pobliższych wiosek. Pomiędzy ludem krąży żart „o solonych żukach“, które miały się ongi jakoby na jarmarkach w D. sprzedawać. Obecnie D. dzieli się na 6 części czyli t. zw. kątów: Rohatynkę, Słobódkę, Maniły, Krasiłówkę, Ossolinkę i Obozówkę. Jest tu fabryka cukra założona 1847 r. Mieszkańców chrześcian obojej płci 2184, izrael. 1714, synagoga, szkółka, ziemi 4814 dziesięcin. Zarząd gminny w D., policyjny w Pohrebyszczach. (Edward Rulikowski).


#licence info
Public domain
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]

This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home.


Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.

PD-US-1923-abroad/PL Public domain in the United States but not in its source countries false false