Było to dawno
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Było to dawno |
Pochodzenie | Sny o potędze |
Data wydania | 1909 |
Wydawnictwo | Księgarnia Polska B. Połonieckiego / E. Wende i Spółka |
Druk | Drukarnia Narodowa w Krakowie |
Miejsce wyd. | Lwów, Warszawa |
Źródło | Skany na Wikisource |
Inne | Cały cykl Cały tomik |
Indeks stron |
[ 59 ]BYŁO TO DAWNO.
Na dworze noc tak ciemna, mróz szczypie siarczysty,
Kurzawę śniegu miecie wietrzna zawierucha.
W komnacie mojej ciepło, jasny ogień bucha,
Nie dolatują do mnie wichury poświsty.
Jest mi zacisznie, dobrze między mymi sprzęty,
Siedzę samotny, jakby od świata odcięty.
Jest mi dobrze i ciepło, spokojnie i cicho:
Siedzę wygodnie w starym, spłowiałym fotelu
I patrzę w ogień... patrzę bezmyślnie... bez celu...
Jest mi dobrze... Tam wicher miota się, jak licho,
A ja się grzeję, patrząc w żar... Gdy wzrok się zmęczy
W tył przechyloną głowę wspieram na poręczy,
Zamykam oczy, ręce swe splatam u głowy
I nie myślę o niczem... bo mi tak najlepiej.
Jeszcze się myśli jakie wspomnienie uczepi
Szare. — Вo o czemż myśleć wśród nocy zimowej?
О niczem to najmądrzej. Jeszcze mnie omota
Nitka niepożądana... smutek lub tęsknota.
A nie chcę sobie teraz psuć miłej godziny,
Nie chcę, by mnie co teraz obchodziło zgoła.
Gdy mi się znudzi wkońcu bezmyślność, wzrok zdoła
Bawić mię dostatecznie... Przecież pajęczyny
Wiszą w kątach... a zresztą czyż nie dość wymownie,
Nie budząc myśli, bawią rozżarzone głownie?
Trzeba korzystać z chwili spokojnej... Me ściany
Oświeca ogień blaskiem stłumionej czerwieni...
Tak dziwnem światłem izba spokojna się mieni...
Pokój napełnia chwila ciszy zapomnianej. —
Przedziwny nastrój... Zwrotką ciągłą i ustawną
Powraca jakiś motyw „To było tak dawno”...
To było dawno... bajki prastary początek...
Świat baśni... Hej! królewny, karły, krasnoludki!
Do mnie tutaj! Będziemy rozpędzali smutki!
Zaraz wynajdę bajki zajmujący wątek,
A wy dalej snuć powieść będziecie zabawną...
Bajka już rozpoczęta... więc:... Było to dawno...
Zbliżcie się, proszę bardzo, ukochane karły.
O, poznaję was wszystkich... lecz... jacyś odmienni
Jesteście... późna pora... więc możeście senni...
Nie? Wiec smutni? — „Ach, nasze królewny pomarły
W więziennych lochach, w mrocznej, podziemnej
pieczarze,
Dlatego niewesołe są dziś nasze twarze".
Żal mi was... Lecz jak dzisiaj wygląda wasz parów
Górski, w którym mieszkacie? — „Nie mamy już skarbów,
Olbrzym odkrył kryjówkę pośród skalnych garbów”...
Zapomnijcie! Dziś trzeba się śmiać! — „Wśród
chojarów
Gąszczy zostały śmiechy wesołej swawoli,
Lecz powiedz, czemuś smutny ty, co ciebie boli?”...
Nie jestem wcale smutny! Owszem, chcę zabawy...
Po to was przywołałem... Śmiejcie się, bo wierzę,
Że zawsze jeszcze walczą zwycięsko rycerze,
Których w bój prowadzicie... — „Dawniej na bój
krwawy
Rwałeś się z nimi całą duszą rozognioną...
Dziwno nam... Gdzie twój zapał? Wystygłoż twe łono?”
Czyż nie wiecie? Jam walczył, lecz... skończyłem
klęską...
„Walczyłeś?" — W wirze boju wypadłem ze strzemion
Raniony w pierś i otom niemocą oniemion...
„Pierś ci rozdarli młodą?”... — Dziś z dumą zwycięską
Wracają tryumfalnie waleczni witezie,
Mnie koń mój na żałobnym, czarnym wozie wiezie...
„Opatrzym twoją ranę”... — Precz! Na nic mi leki!
Niech śmiech bucha, jak płomień tchem wichru roz-
dmuchan!
Precz smutki!... Wina pełny podnoszę roztruchan
Na cześć radości... Kiedy zaciążą powieki
Oczu... gdy się upijem... pójdziem spać... Hej dalej!
Śmiejcie się!... Jacyś smutni jesteście, ospali...
Śmiejmy się! To już było tak dawno... Do czarta!
Czemuż się, mały karle, porywasz z podłogi...
Rękoma obejmujesz mą szyję... — „Ból srogi
Trawi cię, chora głowa twa o poręcz wsparta...
W oczach masz łzy tak wielkie... Zmogli cię zdra-
dziecko?
Otrzyj łzy. Nie płacz! Wstydź się!... Takie duże
dziecko”... —
Nie płaczę... Тo już było tak dawno... Me ściany
Oświeca blask płomienia czerwony, gorący...
Gdzież karły?... Wkoło cicho... cicho... Jestem śpiący...
Zda się drzemałem... Coś mnie zbudziło... Zbłąkany,
Przedziwny nastrój zwrotką ciągłą i ustawną
Powraca, jakiś motyw „To było tak dawno”...
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]
This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home. Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.
| |