Dziennik (Krasiński, 1912)/20 sierpnia 1830

<<< Dane tekstu >>>
Autor Zygmunt Krasiński
Tytuł Dziennik
Pochodzenie Pisma Zygmunta Krasińskiego
Wydawca Karol Miarka
Data wydania 1912
Druk Karol Miarka
Miejsce wyd. Mikołów; Częstochowa
Źródło Skany na Wikisource
Inne Cały Dziennik
Download as: Pobierz Cały Dziennik jako ePub Pobierz Cały Dziennik jako PDF Pobierz Cały Dziennik jako MOBI
Cały tom V
Download as: Pobierz Cały tom V jako ePub Pobierz Cały tom V jako PDF Pobierz Cały tom V jako MOBI
Indeks stron
[ 189 ]
Lauterbrunnen, 20 sierpnia 1830, 9 wieczorem.

 Widziałem Giessbach[1] i widziałem Jungfrau. W głębi jeziora Brienckiego giną śnieżne fale wodospadu Giessbach, padające z niezmiernej wysokości poprzez kilka pięter skał. Piękny to widok, ta masa wody rozbita na pianę i lecąca w przepaść szerokiemi płatami. Setki tęcz wyginają się ponad nią, wzlatują dokoła, jak koło promienne utworzone ze skrzydeł motylich. Czem wyżej wstępować, tem wodospad przedstawia widok wspanialszy, piękniejszy zamykający w sobie i powab strumienia płynącego srebrnemi falami i majestat potoku pędzącego z hukiem i wzniosłość grzmotu huczącego w łonie burzy. Szczególne jedno jest miejsce, gdzie się stoi zupełnie pod półkręgiem, jaki zatacza woda rzucając się ze szczytu skały. Fale leciały mi ponad głową i padały przed memi oczyma w przezroczystych pasmach białości jaskrawej, poprzez które, jak przez kratę ruchomą z dyamentów, rozróżniałem pola zielone, rozesłane u moich stóp, modrawy kryształ jeziora, zamknięty w obwodzie gór, i błękit nieba. Aż dotąd nie wiedziałem wcale co to jest wodospad.
 Wróciliśmy do Interlaken i stąd wsunęliśmy się w ciemny przesmyk Laulerbrunnen. U wejścia do tej doliny leży olbrzymi głaz, przyniesiony tu niegdyś przez potok, który sam już znikł od wieków. [ 190 ]U podstawy głazu widnieje napis, który głosi, że w tem miejscu w jakąś burzliwą noc jesienią dziki baron de Rütli utopił sztylet w piersi własnego brata. Ta oddalonych czasów legenda zostawia w duszy wrażenie, które otaczająca przyroda powiększa jeszcze. Coraz dziksze okolice rozwijają się przed zdumionym wzrokiem. Skały nagie, ostro zakończone wznoszą się w kształcie wieżyc, na ich szczycie niby chorągwie chwieją się gałęzie samotnych świerków. Najburzliwsze potoki przecinają dolinę. Z każdego nieomal wzniesienia rzuca się kaskada, nieruchoma z daleka, ruszająca się powolnie, kiedy się przybliżyć, płynna błyskawica, kiedy się jest nad nią. Wszelkie połączenia, jakie tylko wytworzyć się dadzą z zieleni dolin i lasów, z lazuru niebios i srebra śniegów powtarzają się na każdym kroku, a zawsze zatrzymują swój charakter imponującej surowości. W dolinie Lauterbrunnen nie sposób pomyśleć o róży lub o wietrzyku. Piękno jest tam ogołocone z powabu i wdzięków ładnych. Wszystko jest wielkie i wspaniałe, ale na czole każdej skały widnieje piętno dumy i pogardy.
 Jungfrau panuje nad całą okolicą. Jest coś dziewiczego zarówno w kształtach jej jak w imieniu: nadane jej zostało dlatego, że żaden śmiertelnik nie dotknął nieśmiertelnej białości jej śniegów. Zajmuje drugie miejsce po Mont-Blanc[2], i jeśli ten ostatni jest królem Alp, ona jest ich królową, zawsze młodą i promienną. Spostrzega się odrazu różnicę między temi dwiema górami. Mont-Blanc jest rozleglejszy, jego łono obszerniejsze, tęższe ramiona obejmują więcej przestrzeni, czoło bardziej wzniesione nosi znak zimnego majestatu: powiedziałbyś, despota ciężący na swych poddanych, wyciskający jęk ziemi; Jungfrau zaś wznosi się w wdzięcznych zarysach, kształty jej więcej zaokrąglone, bardziej kobiece, delikatniejsze. Jest coś ujmującego w każdej jej [ 191 ]części, zdaje się, iż śnieg jej jest jaśniejszy i subtelniejszy a czoło wzniesione w lazury ma coś ze skromności dziewicy i z piękności kobiety: nie widać ani zmarszczek, ani dumy. Jest słodka i wiosenna, rumieni się ze wstydu przy ostatnich promieniach wieczoru, kiedy słońce odchodzące pozostawia ją samą z kochankami gwiazdami, które ją przyszły odwiedzić, lub z obłokami, które ją obejmują drżącymi uściski.
 W dolinie Lauterbrunnen zmuszony byłem powtóżyć z Manfredem[3] marzącym na szczycie Alp: How beautiful is all this visible world![4]

────────


Przypisy

edit
  1. Giessbach (cz. Gisbach).
  2. Jungfrau nie jest drugim najwyższym szczytem.
  3. Manfred, dramat Byrona.
  4. Jak piękny cały ten widzialny świat!


 #licence info
   
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]

This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home.


Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.

PD-US-1923-abroad/PL Public domain in the United States but not in its source countries false false