Wankana
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wankana |
Pochodzenie | Pisma Zygmunta Krasińskiego |
Wydawca | Karol Miarka |
Data wydania | 1912 |
Druk | Karol Miarka |
Miejsce wyd. | Mikołów; Częstochowa |
Źródło | Skany na Wikisource |
Inne | Cały tom V |
Indeks stron |
Czy widzicie te łodzie ukazujące się w dali? minęły już wyspę Gergfulę i Sker; wpływają w świętą przystań Torlakskwenu; lekki powiew popycha je ku wejściu w zatokę. Pierś ich znów pruła fale matki‑ojczyzny mężów Północy.
Cóż to za wojownik o pięknych płowych włosach? to Makajor, świetny Makajor, syn grafa Jugolfa. Jakżeś dumny z młodości swej i swej piękności! Strzeż się śmierci... Freya, bogini zgonu, unosi się nad twą głową... Los, nieodparty los, wydał wyrok i sam Thor nie mógłby ciebie ocalić.
Na szczycie skały stoi Wankana, najpiękniejsza z niewiast, zrodzona z krwi wielkiego Murdena, którego zwą dzielnym; jej kibić jest smukła jak maszt barki, jej oczy są tak piękne jak oczy foki... Kogo-ż czeka? Makajora, bo kocha Makajora. Podobna jest jednej z tych świetnych Walkiryi, które stojąc na szczycie wrącej Hekli[2], melancholijnem okiem rozważają bolesny przewrót przyrody i mówią: Odynie, cóż zawiniła ci nieszczęsna Islandya? Możny opiekunie dzieci Północy, zlituj się nad wyspą Gór!
Skaldy! Skaldy! wieszcze święci, słuchajcie Wankany; śpiewa; słuchajcie córy Giwera, sławi w swych Sagach[3] wzniosłe czyny naszych wojowników; a jej głosy mkną po gładkiej powierzchni wód, by pieścić głębiny jaskiń sklafandzkich. Słuchajcie!
[ 131 ] „Oto wraca wielki pogromca Norwega; i jego statek, podobny do ogromnego wieloryba, przed którym ucieka rybak wyspy Gór, bo jednym ruchem swego ogona zmiótłby wątłą łódkę, — zda się lecieć po oceanie Północnym!
Chwała wyspie Gór! Chwała hartownym synom Islandyi! inny syn niósł sławę jej imienia za morza. Srogi Hakin widział głowy swych dzikich żołnierzy spadające pod mieczami naszych wojowników a ich drżące usta szeptały jeszcze przekleństwa wojowników Guldbringi... Chwała Makajorowi!
I nawet Fingal[4], strojąc swą harfę powietrzną, sławił w głębinach swych grot ulubionych chwałę imienia Makajora!
Czy widzicie na pokładzie niewolników skutych? Zabici będą na ofiarę Freyi; ich krew zadość uczyni jej dumie! Czy widzicie głowy zabitych przezeń wrogów? towarzyszą mu jako krwawe znaki zwycięstwa. Cześć, cześć Makajorowi!“
Lecz zaledwie dziewice ustały, gdy pęd gwałtowny uderzył powietrze; to mystur, to wichr północny co wypadł z Grenlandyi; jego dech złowrogi jest zwiastunem zgonu. Sam straszny Wughottur roznosi wszędzie swe ognie niszczące. Olbrzymie lodowiska przybyłe z najdalszych krańców mórz, gigantyczne zwały wznoszące się już to jak ogromne piramidy, już to podobne pałacom bóstw hiperborejskich[5], okrywają wybrzeża swemi niebezpiecznemi odłamami... O dziwie niesłychany! gwiazda dnia się mnoży... trzy słońca oświecają nas, a jednak ich blade i bezsilne promienie nie dają więcej ciepła niż śnieg Aarnasu. Wulkany wrącej wody wyrzucają w tysiącu wytrysków płyn przyrządzony przez samego Thora i niosą śmierć mieszkańcom wód jeziora Langer-Watu ... Podziemne huki głoszą obecność gniewu naszych bogów. — Freya jest gniewna i żąda jeszcze krwi! Zanieście, zanieście szybko, zwycięzcy Hakina; niech [ 132 ]te okropne szczątki zaspokoją zemstę bogini rzućcie głowy w strumień dziki!...
Lecz napróżno! Odyn zostaje głuchym na modły dziewicy Orabalskiej; Hekla ryczy, jej wnętrze pożarne wyrzuca smołę; płonąca lawa wytryska w długich strumieniach i przebiega stok góry z taką chyżością, z jaką drapieżny ptak przy Reikunie ucieka przed grotem myśliwca. Rzeka ogniska niszczy wszystko w swym biegu; olbrzymie żużle odrywają się od boku krateru i staczają się z strasznym łoskotem w dolinę Rangarwallu; ziemia się pali; całą przyrodą miotają straszne wstrząśnienia; olbrzymie rozpadliny połykają, pożerają, wchłaniają skały, osady i trzody; płomień niszczy wszystko, co ujdzie temu strasznemu zamętowi. Rzeki występują z brzegów; ocean wyparty z swych siedzib, zalewa nawet szczyty skał obrzeżających przystań Grindarwiku; woda i ogień zdają się spierać o swój łup; wszędzie okropny obraz zniszczenia i śmierci! zda się ostatni nadszedł dzień dla synów Odyna, Thora i Freyi.
A wojownik nie przybył i statek jego nie dotknął świętej przystani thorlakskweńskiej... Wankana nie włożyła wieńca mchu na zwycięskie czoło Makajora; dziewica nie przycisnęła do swego łona, drżącego łona wielkiego zwycięzcy.
A nazajutrz znaleziono przy brzegu okryte popiołem wulkanu dwa trupy ściśle złączone i były to ciała córki Giwera i wojownika; a wojownik miał ręce zbroczone jeszcze krwią żołnierzy Hakina, a wargi dziewicy przyciskały zbladło wargi wielkiego zwycięzcy.
Przypisy
edit
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]
This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home. Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.
| |